Obudziło
mnie pukanie do drzwi. Pukanie? Raczej walenie. Wygrzebałam się spod pierzyny i
powoli wstałam z łóżka. Zeszłam po schodach, przeczesując ręką niebieskie
włosy. Otworzyłam drzwi, zastałam tam Alex i Laurę.
- Nie uwierzysz co się stało! - krzyknęły
obie.
- Uwaga, przygotuj się na szok! - zaczęła
Alex.
- Przeprowadziła się tu jakaś dziewczyna! -
dokończyła Laura.
Wow.
To było dość dziwne? Kto normalny
przeprowadzał by się do miejsca, gdzie są jedynie góry i lasy, nie licząc małego
"centrum handlowego" w którym są 4 sklepy. Prawda była taka: tu nigdy
nie wprowadzali się normalni ludzie.
Zaprosiłam
dziewczyny do środka, zrobiłam herbatę i razem usiadłyśmy w małym salonie.
- Wiecie jak się nazywa? - zapytałam.
- Pff, oczywiście. Emilia.
- Nazwisko?
Cisza.
- No dobra tak do końca to mało o nie wiemy
ale możemy iść to zaraz sprawdzić!-zaproponowała Laura.
- Ubieraj gatki i lecimy! - dodała Alex.
Posłusznie
pobiegłam na górę, ubrałam jeansy i sprany T- shirt, porwałam telefon i
zleciałam z powrotem na dół. Szybko
wyszłyśmy z domu i udałyśmy się w kierunku starej, "opuszczonej"
szopy. Normalnie pokonałyśmy by tą drogę w jakąś godzinę, ale w końcu miałyśmy napęd na cztery łapy, nie? Na miejscu byłyśmy
po jakiś pięciu minutach. Weszłyśmy przez główne drzwi do naszego miejsca
spotkań. O dziwno zastałyśmy tam całkiem ładną babkę z czerwonymi włosami
gadającą z naszym szefem.
- To ona - szepnęła Alex.
Odwrócili
się w naszą stronę. Stefan - szef, przemówił:
- Macie jakiś problem? Jestem zajęty
oprowadzaniem waszej nowej koleżanki jak widzicie.
- No my chcemy poznać nasza nową koleżankę -
powiedziałam z naciskiem na słowo nową.
Czerwonowłosa
podeszła do nas.
- Emilly Brooks, miło mi - wyciągnęła rękę.
Wszystkie po kolei uścisnęłyśmy ją.
- No to może wy zajmiecie się oprowadzaniem
Emilly? Ja mam ważniejsze zajęcia - zaproponował Stefan. Wydaje się że jest
jakimś wstrętnym chamem, ale to tylko pozory. To on nam pomógł gdy to wszystko
się zaczęło, przygarnął nas. Tak naprawdę to miły, energiczny facet po
trzydziestce.
- Spoko Stefcio - powiedziałyśmy wszystkie
trzy na co on się skrzywił.
- Nienawidzę jak tak od mnie mówicie -
powiedział odchodząc. Cicho się zaśmiałyśmy.
-Słyszałem! - krzyknął i zamknął za sobą drzwi.
Zajęłyśmy się naszą "nową koleżanką".
- No to skoro mamy się kolegować zacznijmy od
podstaw. Dlaczego się tu przeprowadziłaś?
- Żeby ludzie się nie czepiali. Wiecie nie
chcę o tym gadać..- powiedziała i zaczęła się bawić włosami. Spojrzałyśmy po
sobie i wzruszyłyśmy ramionami. Nic na siłę.
Oprowadziłyśmy
ją po szopie. Wydaje się mała, ale mamy tajne wejście na dół - razem jest kilka
podziemnych pięter.
Na pierwszym znajdowała się wielka sala -
która znajdowała się na całym piętrze, łącznie z łazienką i szatnią. Na drugim
piętrze była jadalnia, biblioteczka i (taki jakby) salon z sofami i
telewizorem. Na kolejnym - trzecim były
sypialnie - dla wilkołaków, które nie miały domów i mieszkały w tym
"instytucie".
To wszytko
mieściło się w małej szopie.
Razem z
Emilią usiadłyśmy w salonie, gdzie nikogo nie było. Za dnia wszyscy znajdowali
się poza szopą.
- Będziesz tu mieszkać? - zapytałam.
- Nie, mam dom razem z braćmi.
- Masz braci? Czy oni też są.. no wiesz..
pieskami?
- Tak, łącznie z moimi rodzicami, którzy nie
żyją bo ktoś strzelił do nich z wiatrówki.
- Oł.
- Takk-
powiedziała i poprawiła sie w fotelu.
Wtem do
salonu wszedł Niall.
- No siemka słyszałem że mamy nowa podopieczną
mam nadzieje że jest ład...- przerwał na widok Emilly. - na. To ty tak? Niall
Horan. - podszedł do niej i podał rękę.
- Emilly Brooks.
Niall na
nas popatrzył i stwierdził:
- No cóż skoro się nią opiekujecie to nic tu
po mnie, pogadam z wami później, narka.
Jak szybko
wszedł, tak szybko wyszedł.
______________________________________________________________________________








